niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozgrzewać czy nie rozgrzewać?


Śpiewanie to wysiłek fizyczny i zdawałoby się, że przed wysiłkiem takim warto zrobić rozgrzewkę. Spójrzmy na śpiewanie przez pryzmat rozgrzewki wykonywanej przed ćwiczeniami sportowymi. Przykładowo wszelkie mądre księgi dotyczące biegania w swych zaleceniach mają zawsze rozgrzewkę. Wykonuje się ją głównie w celu uniknięcia kontuzji jak i zapewnienia mięśniom optymalnych warunków pracy. Mięśnie nieprzyzwyczajone do wysiłku i nierozgrzane czyli nieposiadające odpowiedniej temperatury, są bardziej podatne na potencjalne uszkodzenia i oczywiście gorzej pracują, są mniej elastyczne i mniej kurczliwe. Zatem zawsze przed ćwiczeniami przeprowadzamy kilkuminutową rozgrzewkę, aby rozgrzać czyli podnieść temperaturę mięśni.

A jak to jest ze śpiewaniem? Jest drobna aczkolwiek znacząca różnica dotycząca wykorzystywanych mięśni w tym procesie. Nasz narząd głosowy znajduje się wewnątrz ciała, wiązadła głosowe znajdują się w krtani i mają tam całkiem przyjemne, dość dobrze nagrzane środowisko. Temperatura w jakiej przebywają, o ile nic złego się nie dzieje, nie przekracza 37 stopni Celsiusza. Zatem na pewno nie ma potrzeby ich rozgrzewania w celu osiągnięcia odpowiedniej temperatury, bo ta już jest. Więc podchodzą literalnie do pytania czy przed śpiewaniem potrzebna jest rozgrzewka, odpowiedź brzmi - nie, nie jest potrzebna. 

Można by zakończyć wywód tym ostatnim zdaniem, ale prawdopodobnie oparte o fizjologiczne aspekty wyjaśnienie w niczym nie pomoże. Tym bardziej, że jak łatwo zauważyć nie zdefiniowałem, co jest rozumiane przez pojęcie rozgrzewka dla śpiewaka. Zasugerowałem jedynie, że może być ona postrzegana jako proces rozgrzewania mięśni. Zakładamy, że mięśnie służące do wydobycia dźwięku, nie potrzebują rozgrzewki, ale czy to wystarczy? Co z innymi mięśniami? Czy tylko aparat głosowy trzeba rozgrzewać? Zatem, gdyby tak zdefiniować rozgrzewkę jako proces przygotowania do wysiłku fizycznego, to z mojej perspektywy jej wykonywanie nabiera sensu. Mimo, że głównie wykorzystujemy wiązadła głosowe, to jednak przy dość trudnych dźwiękach znaczenia nabiera podparcie a ono wymaga dobrze działających mięśni brzucha i te wcześniej warto byłoby rozgrzać. Śpiewa się głównie na stojąco, co może stanowić również wyzwanie dla ciała, szczególnie, gdy mamy przed sobą godzinny koncert wydzierania pyska i biegania tam i z powrotem po scenie. Odnóża dolne i górne, również muszą popracować, bo czasem trzeba statyw od mikrofonu chwycić mocniej i potańczyć na scenie. Dlatego proponuję przed każdym występem wykonywać, wcześniej dostosowany do naszych możliwości zestaw ćwiczeń rozgrzewających ciało. Co to może być? Nic szczególnego. Kilka pompek, kilka przysiadów, kilka brzuszków, kilka skłonów, krążenie tułowia, krążenie głowy, krążenie barków, pajacyki czy krążenie ramionami w tył i przód. Tak jak na zajęciach wychowania fizycznego. Celem jest pobudzenie ciała do wysiłku, a nie zbudowanie czy wyrzeźbienie mięśni. Wysiłek nie może być zbyt intensywny, bo zabraknie sił w czasie śpiewania, a to od razu doprowadzi do powstawania niepotrzebnych napięć i będzie miało odwrotny skutek od zamierzonego.  Dziesięć minut to maksimum. Ważne, aby ćwiczenia i ich intensywność były dobrane adekwatnie do możliwości. Nie napiszę ile trzeba zrobić pompek czy brzuszków, bo dla jednych 30 pompek, to rozgrzewka, a dla innych szczyt możliwości lub wprost niemożliwe do wykonania. Opracowanie takiego prostego zestawu, to chwila zastanowienia. Zawsze można sięgnąć do niezmierzonych zasobów Internetu. Jestem pewien, że wykonanie takiej prostej rozgrzewki przed śpiewaniem na pewno będzie miało pozytywny wpływ na jakość śpiewania. Warto się przekonać.

Ktoś by mógł zapytać, co z innymi częściami aparatu mowy. Czy nie powinniśmy rozgrzać języka czy mięśni twarzy? Te ostatnie są dość znacząco narażone na warunki atmosferyczne i mogą ulec ochłodzeniu. Myślę, że mimo iż nie jest to kluczowe, to ich pobudzenie na pewno nie zaszkodzi. Do tego proponuję wykonać proste ćwiczenia opisane w książce Katarzyny Zachwatowicz-Jasieńskiej „Polskie  belcanto. Jak śpiewać dobrze” (kiedyś już o nich pisałem, więc cytuję sam siebie…).
  • Ustawiamy głowę prosto z luźno opuszczoną brodą i kilkanaście razy „kłapiemy żuchwą”. Dzięki temu ćwiczeniu możemy znaleźć najlepsze dla nas ustawienie głowy do śpiewania.
  • Otwieramy usta na wysokość 1 cala (cal międzynarodowy to 2,54 cm). Napinamy mocno podniebienie miękkie unosząc wysoko języczek tak aby się schował. Warto to zrobić przed lustrem udając ziewanie, bez wdechu obserwując wnętrze własnej paszczy. Napięcie powinno trwać do 3-4 sekund i powinniśmy powtórzyć je 10 razy. Możemy poczuć ból w okolicach łuków podniebienia, ale po tych kilku powtórzeniach przejdzie i poczujemy to miejsce jako pobudzone.
  • Robimy dzióbek tak jakbyśmy chcieli cmoknąć lub cmokamy. Tak również magiczne 10 razy. Rozruszamy w ten sposób wargi. Gdy jest potrzeba można wspomóc i rozetrzeć je palcami (ręce należy wcześniej umyć :) )
  • Otwieramy usta na wysokość 1 cala (pisałem ile to jest, ale jakby tak komuś wypadło z głowy, to przypomnę, że międzynarodowy cal to 2,54 cm). Stukamy czubkiem języka w dolne zęby aż poczujemy, że jest aktywny oraz pojawi się odczucie otwartego gardła - wrażenie  jak przy ziewaniu tylko bez ziewania. 
A co ze śpiewaniem? Jeśli przez rozgrzewkę rozumiemy również przypomnienie jak się śpiewa (czyli przypomnienie opanowanych aspektów technicznych), to warto sobie przypomnieć. Zawsze lepiej to zrobić przykładowo przed występem niż w czasie jego trwania. Jak powinno wyglądać takie przypomnienie, to każdy sam powinien zdecydować. Nie ma uniwersalnych ćwiczeń, które nagle spowodują, że będziemy śpiewać lepiej niż zwykle. Nie wolno na pewno ćwiczyć tych elementów, które mogę sprawić problem. One powinny być ćwiczone odpowiednio wcześniej. Przed samym występem jest już za mało czasu na ćwiczenia techniczne.  Ćwiczenia technicznie powinny być elementem codziennej rutyny śpiewaczej. Poświęcenie 15-30 minut dziennie na proste ćwiczenie typu śpiewanie interwałów, arpeggio różnych akordów czy śpiewanie różnych skal, jest bardzo pomocne i rozwijające, a z pewnością nie kosztuje wiele. Samo śpiewanie piosenek nie wystarczy, moim zdaniem. Tym bardziej, że tendencję mamy do wyboru utworów, które nam się podobają i nie muszą koniecznie mieć jakiś trudny element techniczny lub mogą mieć elementy za trudne na daną chwilę. Co w ramach takich rutynowych ćwiczeń powinno się robić, to już bardzo indywidualna sprawa, zależna zarówno od poziomu umiejętności jak i potrzeb. Dla początkujących ćwiczenia będą zupełnie inne niż dla zaawansowanych.

Podsumowując, o ile nie mamy występu prosto po przebudzeniu, kiedy to wiązadła wysuszone w czasie snu nie są jeszcze w optymalnej formie, to głos nie potrzebuje szczególnego pobudzenia. Prosto po przebudzeniu lepiej jest nie śpiewać, trzeba trochę czasu niezbędnego na odpowiednie nawilżenie. Czas w tym przypadku jest najlepszy i raczej nic innego nie pomoże. Ciało dobrze jest przygotować do wysiłku fizycznego. Trochę ćwiczeń nie zaszkodzi.


Śpiewnie pozdrawiam. :)

6 komentarzy:

  1. Przydatny post :) Mam takie jedno pytanie. Co mogę zrobić żeby mój head voice był głośniejszy? Bo ćwiczę ten twang i jak mam zaśpiewać jakieś dźwięki gdzie jest jedna samogłoska to wszystko dobrze wychodzi a ja muszę zaśpiewać zdanie albo kilka zdań to od razu wszystko sie psuje :( Kiedyś miałam lekcje śpiewania, a kilka miesięcy temu nauczyłem się śpiewać speech level singing, więc nie jestem aż taka zła w tym, ale mam jeszcze jeden problem, że czasami kiedy śpiewam te dźwięki w head voice to głos mi się jakby załamuje, jeśli próbuje zaśpiewać głośniej. Jest tak gdy śpiewam piosenki, kiedy się rozśpiewuję nigdy czegoś takiego nie ma :( Masz może jakieś rady na to?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisz do mnie na priv adarth at gmail kropka com.

    Aby pomóc trzeba usłyszeć co tam jest nie tak, z takiego wyjaśnienia to mogę się domyślać, że przykładowo jest problem z podparciem, co jest główną przyczyną załamania głosu. Nie wiem co rozumiesz pod pojęciem head voice, bo prawie każdy rozumie co innego..., więc trudno napisać czemu jest cicho. Aby było głośno musi być rezonans, bo on powoduje wzmocnienie. Nagraj to co Ci nie wychodzi i podeślij na priv. Nagrane może być na komórce, będzie słychać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale nie miałam internetu... Próbowałam coś nagrać, ale wtedy wychodziło dobrze, chociaż jak już jednej osobie coś śpiewałam to znowu było to samo. Ale to nie jest takie załamywanie się głosu, że bardzo to słychać, więc może sama jakoś to wyćwiczę, bo już jest trochę lepiej ;) A takie jeszcze pytanie, jak nauczyć się śpiewać Curbingiem? Bo czytałam o nim w książce CVT, ale są też jakieś ćwiczenia? I wiem, że powinnam z tym iść do jakiegoś nauczyciela CVT, ale po prostu nie mam tyle kasy na lekcje :(

      Usuń
  3. Napiszę coś więcej o curbingu. Myślę, że umiesz śpiewać w curbingu, bo to jeden z najbardziej popularnych modów, prócz nautral, w Polsce. Mamy jęczącą naturę a curbing taki właśnie jest. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, czy to znaczy, że nie są potrzebne jakieś specjalne ćwiczenia? Np. takie, które prezentowane są u Janka Gransorta? Bo się już trochę pogubiłam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Aby rozgrzewać wiązadła głosowe nie potrzeba ćwiczeń. Wiązadła są rozgrzane z natury... Pobudzić można sobie usta, język, żuchwę np. tymi ćwiczeniami - http://rockowespiewanie.blogspot.com/2010/05/cwiczenia-ktore-mozna-wykonywac.html

    Dobrze jest przygotować się słuchowo czyli pośpiewać jakieś mało obciążające piosenki. Jeśli ćwiczenia Janka Ci pomagają i nie obciążają głosu, to czemu ich nie robić. :)

    Moim zdaniem dużo ważniejsze jest rozluźnienie i rozgrzanie całego ciała (proste ćwiczenia fizyczne) oraz odpowiednio wcześniej się dobre nawodnienie. To drugie jest szczególnie ważne, bo wpływa na optymalną pracę wiązadeł. To pierwsze przygotowuje do wysiłku fizycznego jakim jest śpiew.

    Jakieś specjalne ćwiczenia nie są potrzebne a jak są trudne to tylko mogą zaszkodzić, bo obciążają głos.

    OdpowiedzUsuń