czwartek, 4 lutego 2010

Przydźwięk

Grasując po różnych forach internetowych, których głównym tematem są czynności zwane śpiewaniem, często natrafiam na ciekawe, interesujące a przede wszystkim użyteczne informacje. Tym razem udało się upolować bardzo dobrą prezentację ( http://www.youtube.com/watch?v=xTNOgaHHmKk ), czegoś co anglojęzyczni nazywają Twang a co po naszemu można określić przydźwięk.   Swoimi umiejętnościami wokalnymi przedstawia się pan o nazwisku Combes (David), które to nazwisko do chwili zapoznania się z prezentacją nie znaczyło dla mnie nic. Teraz też nie wiele wiem ale pogrzebałem i znalazłem małe co nieco on nim między innymi w tych miejscach: http://www.vocal-tech.co.uk/Teachers1.html, http://www.davidcombes.com/default.htm. To tak dla zainteresowanych i chcących dowiedzieć się coś więcej o pany Davidzie. Widać i słychać, że człowiek wie jak korzystać z tych paru centymetrów umieszczonych w krtani.

Wracając do meritum, po przesłuchaniu demonstracji poczułem, że warto napisać parę słów na temat przydźwięku oraz z grubsza dlaczego on odgrywa znaczącą rolę w czasie śpiewania.

Cóż to takiego ów przydźwięk, dlaczego i w czym miałbym nam pomóc? Otóż przydźwięk, to specyficzne brzmienie jakiego nabiera nasz głos, gdy zaczniemy manewrować nagłośnią http://pl.wikipedia.org/wiki/Nag%C5%82o%C5%9Bnia. Nagłośnia to taki twór, umieszczony w aparacie głosowym, który opuszczając się sprawia, że pokarm nie wpada nam do krtani, bo całą sobą krtań nagłośnia przykrywa i głównie taką ma pełnić rolę. Chroni nas przed tym, aby kawałek pokarmu nie sprawił, że zapukamy do nieba bram. Odpowiednie ustawienie nagłośni powoduje, że głos nabiera jasnej i czasem mało przyjemnej dla wrażliwych uszu barwy. W swojej demonstracji Combes, na przykładzie Anastazji , której brzmienie głosu dość dobrze oddaje co rozumie się pod pojęciem przydźwięk, przedstawia brzmienie z większą i mniejszą ilością przydźwięku. Czyli z bardziej zwężonym i mniej zwężonym traktem głosowym, bo opuszczenie nagłośni sprawia, że trakt głosowy się zwęża.

Owo działanie ma niebagatelną zaletę, gdyż powoduje wzmocnienie częstotliwości między 2 a 4 kHz, czyli w zakresie częstotliwości rezonansowej kanału słuchowego. To sprawia, że głos staje się dla nas bardziej nośny  czyli de facto lepiej go słyszymy. Dawno temu, gdy nikt jeszcze nie wiedział jak można korzystać z cudownych właściwości krzemu, klasycy śpiewając przepiękne arie operowe, wykorzystywali to wzmocnienie aby być słyszalnymi na tle orkiestry (singer's formant). Nie było w owych czasach mikrofonów, wzmacniaczy i innych tego typu narzędzi. Głos musiał sobie radzić korzystając z własnych naturalnych akustycznych właściwości oraz właściwości pomieszczeń, w których miał przyjemność brzmieć. Dlatego duża część klasycznej techniki wokalnej, to zapewnienie odpowiedniej nośności głosu. Przydźwięk zajmuje w technice klasycznej należne mu miejsce acz nie jest go aż tak dużo jak u Anastazji, jednak na tyle słyszalny, że głos pięknie się niesie a przy tym nie ma nieprzyjemnej, piskliwej barwy.

Jak najprościej uzyskać przydźwięk? Poniżej kilka przykładów do naśladowania:

  • dźwięk płaczącego dziecka,
  • dźwięk wydawany przez kwaczącą kaczkę,
  • dźwięk jaki wydaje pikujący samolot
  • rechot czarownicy (ang. witches cackle)
  • dźwięk syreny karetki pogotowania
Początkowo ćwiczenia mogą wydawać się dziwne, brzydkie i pozbawione sensu. Trzeba przy tym  dość ostrożnie ćwiczyć, bo łatwo się zmęczyć i popełniać błędy, a to najczęściej boli. Najlepiej, ucząc się, robić to dość ostrożnie i powoli, jednakże z myślą, że dźwięk musi zawierać dużą ilość przydźwięku i być głośny. Z czasem stopniowo należy zmniejszać jego zawartość.  Im więcej przydźwięku tym głos będzie bardziej brzydki (uogólniam, ale często tak jest odbierany) i wiercący w uszach, co pozwala łatwiej rozpoznać ów przydźwięk, ale nie pomaga uzyskać pięknego brzmienia. Gdy zmniejszymy ilość przydźwięku głos zachowa swoją nośność i jednocześnie nie będzie aż tak drażnił. Do tego trzeba czasu i ćwiczeń. Wokaliści powinni umieć dodawać odejmować przydźwięk. David Combes całkiem dobrze to robi, więc warto parę razy posłuchać i poćwiczyć z nim. Mam nadzieję, że te parę słów jakie napisałem pomoże w zrozumieniu czym przydźwięk jest i dlaczego powinniśmy umieć go kontrolować.