sobota, 21 listopada 2009

Szlachetne zdrowie...

Aparat głosowy to niezwykle potężne acz delikatne i jeśli chodzi o rozmiary, dość skromne narzędzie.

Standardowa długość wiązadeł głosowych u mężczyzn to 1,7-2,5 cm u kobiet zaś to 1,25-1,75 cm. Nietrudno sobie wyobrazić jak takie delikatne maleństwa można szybko uszkodzić. Niestety, na co dzień nie widzimy wiązadeł głosowych jak i również ich nie odczuwamy. Problemy możemy zaobserwować pośrednio, gdy mówienie czy śpiewanie zaczyna nam sprawiać problemy. To zapewne sprawia, że czasem za późno zauważamy problemy lub zbyt długo je ignorujemy. Wokaliści rockowi, można rzec, szczególnie narażeni są na uszkodzenia aparatu głosowego. Przede wszystkim wynika to z umiejętności technicznych, warunków w jakich przychodzi śpiewać oraz często niestety ze stylu życia jaki się prowadzi. Problemów z głosem można mieć wiele, nie będę o nich pisał, bo foniatrzy znają się lepiej a i straszyć nie chcę. Napiszę tylko tyle: ten element życia rockowego krzykacza koniecznie trzeba wziąć pod uwagę! Niestety po pewnym czasie, przy braku świadomości czy ignorowaniu zagrożeń, może osłabić lub wręcz zniszczyć piękne głosy. Wystarczy posłuchać jakimi obecnie możliwościami głosowymi dysponują Robert Plan, Ian Gillan czy David Coverdale. Wszyscy oni mieli problemy głosowe i wszyscy de facto zdewastowali swoje głosy. To jak teraz śpiewają, nie wynika z wieku, który również ma znaczący wpływ na głos, lecz głównie jest śladem jaki zostawiły wspomniane elementy: technika wokalna, warunki w których śpiewali i styl życia. Nie mam ani na tyle dużej wiedzy, ani wykształcenia, by predestynować do roli autorytetu w materii higieny głosowej, ale przez lata udaje mi się trzymać w dość dobrej formie wokalnej, więc pozwolę sobie na podzielenie się paroma uwagami dotyczącymi tegoż tematu.

Technika

Technika to pierwszy krok do tego, aby nie dość, że dobrze brzmieć, to również uchronić się przed kłopotami wokalnymi. Lata temu właściwie nie było alternatywy – klasyka albo nic. Większość rockmanów raczej nie plamiła swego wizerunku nauką śpiewu klasycznego, bo i po co? Śpiew klasyczny rządzi się swymi regułami, wymaga ogromnej dyscypliny technicznej, co ogranicza w znacznym stopniu wolność artystyczną. Ta ostatnia jest podstawą śpiewania rockowego, gdzie indywidualny styl i swoboda nadają charakter wokaliście a co za tym idzie pozwalają pociągnąć za sobą publiczność. Oczywiście w żaden sposób nie mam zamiaru dezawuować artyzmu śpiewu klasycznego, którego wykonawców uwielbiam słuchać, zwracam jedynie uwagę na pewną różnicę: klasyka to w dużej mierze technika i styl a rock to styl i czasem technika…

Obecnie mamy dużo większe możliwości. Tak jak pisałem wcześniej, pojawiło się wiele kursów, metod czy sposobów na polepszenie techniki wokalnej, które pozwalają bezpiecznie śpiewać również w stylu rockowym. Podnosząc umiejętności techniczne jak również poszerzając własną wiedzę o technice śpiewaczej mamy szansę przedłużyć czas życia naszego głosu.

Warunki

Rock to głośna muzyka, w tym też leży jej potęga! Niestety dla wokalisty rockowego owa głośność może być dużą przeszkodą w śpiewaniu. Wynika to w dużej mierze z fizjologii. Im głośnie dokoła, tym siebie słabiej słyszymy a co za tym idzie mówimy czy śpiewamy również głośniej. Im głośniej mówimy/śpiewamy, tym więcej to nas kosztuje energii i wysiłku. W takich warunkach łatwiej doprowadzić mięśnie do zmęczenia i znacznie łatwiej popełniać błędy, które mogą mieć negatywny wpływ na wiązadła głosowe. Owa głośność rocka sprawia również, że śpiewa się w bardzo wysokiej tessiturze. Można to wyjaśnić w ten sposób, że dźwięki z wysokiej części skali głosowej brzmią zwykle mocniej i łatwiej przebijają się przez resztę zespołu. Dlatego też często krzyczymy. Początkujące zespoły rockowe zwykle grają w garażowych warunkach, w małych pomieszczeniach, w ogromnym hałasie a wokalista bywa tylko dodatkiem do „popisów” muzycznych reszty zespołu. Przychodzi wokaliście krzyczeć do kiepskiego mikrofonu, praktycznie bez bezpośredniego odsłuchu, w hałasie dewastującym narząd słuchu i przy tym najczęściej nie jest słyszany przez resztę muzyków. W takich warunkach, po krótkim czasie, na pewno pojawią się problemy, których raczej nie musi spodziewać się śpiewak uprawiający poezję przy akompaniamencie gitary akustycznej. Czy da się jakoś ochronić? Najlepiej oczywiście zmienić warunki i uzyskać dostęp do dobrego pomieszczenia oraz profesjonalnego systemu odsłuchowego. Niestety często nie jest to możliwe do zrealizowania. W takich przypadkach najprościej jest przede wszystkim ograniczyć czas przebywania w takich warunkach do niezbędnego minimum, nie forsować głosu czyli unikać bardzo trudnych nut, większość artystów na próbach nie daje z siebie tyle ile na scenie oraz chronić słuch. W sprzedaży dostępne są zatyczki do uszu dla muzyków. Producenci starają się tak je projektować, aby chroniąc słuch nie powodowały utraty jakości odsłuchiwanego dźwięku. Korzystam z zatyczek firmy Alpine Hearing Protection (można je kupić np. tu). Śpiewanie w zatyczkach jest inne. Na bazie własnego doświadczenia oraz opinii innych wokalistów, pozwolę sobie napisać, że jest lepiej, acz trzeba się przyzwyczaić do tego, że w takich warunkach głównie słyszymy wewnętrznie. Jeśli chodzi o ochronę mojego głosu, to nie wyobrażam sobie obecnie próby bez tego narzędzia. Nie korzystam z dousznych systemów odsłuchowych, więc w moim przypadku używanie zatyczek stało się koniecznością Zatyczki w pełni spełniają swoją rolę, po dwóch godzinach silnego wykorzystywania głosu, zmęczone mam mięśnie całego ciała i praktycznie dysponuję tymi samymi warunkami głosowymi, jak przed próbą.

Styl życia

Nie ma co się oszukiwać alkohol, papierosy, wszelkiej maści słabe jak i mocne używki, nieprzespane noce, brak ruchu czy zła dieta, wszystko to ma wpływ na jakość głosu. Im mniej dbamy o siebie tym szybciej tracimy walory naszego głosu. Oczywiście natura dała nam zdolność regeneracji, lecz z każdym dniem potrzebujemy więcej czasu na tę regenerację. Długotrwałe działanie negatywnych czynników w końcu doprowadzi do problemów głosowych. W najgorszym przypadku będą to zmiany nieodwracalne, które odbiorą nam w ogóle możliwość śpiewania. Nie straszę. Historia zna ogrom przypadków, zmarnowanych głosów, tyle że historia często nikogo, niczego nie nauczyła. Szczególnie, gdy jest się w młodym wieku i ma się przekonanie, że kostucha nie zapuka do naszych drzwi, bo o nas albo nie wie albo całkiem zapomniała. Cóż takie jest życie. Ponieważ lubię śpiewać i mimo, że jest to tylko moje hobby, to jednak chciałbym zachować głos jak najdłużej. W swojej praktyce stosuję się do paru zasad, które jak do tej pory pomagają mi uchronić się przed chorobami, przynajmniej do chwili, w której piszę te słowa. Poniżej trochę wskazówek.
  • Gdy czujemy, że coś jest nie tak z głosem należy od razu zaprzestać jego używania i zrobić sobie przerwę. Najlepszym lekarstwem na problemy głosowe jest przerwa w używaniu głosu. Dajemy naturze naprawić nasze błędy. To jest niezwykle istotne. Większość problemów z aparatem głosowym bierze się stąd, że organizm nie ma czasu na odpoczynek i regenerację. Głosu nie traci się od razu. Jego utratę powoduje długotrwałe działanie negatywnych czynników. Jeszcze raz, gdy tylko coś poszło nie tak, obciążyliśmy mocno głos, pojawiła się choroba czy przesadziliśmy z używkami, to najważniejsze jest by pozwolić aparatowi głosowemu odpocząć. Milczenie jest złotem! Oczywiście najlepiej jest unikać negatywnych czynników, ale jakież to trudne!
  • Wiązadła głosowe wymagają dobrego nawilżenia śluzówki, która je otacza, tak aby mogły być wprowadzone w drgania. Oznacza to, że musimy zapewnić odpowiednią wilgotność naszym wiązadłom głosowym. Najlepsza w tym celu jest woda. Dużo wody, dwa a nawet trzy litry w chwilach maksymalnego obciążenie nie powinny nam zaszkodzić. Woda bardzo szybko przenika do komórek ciała. Jaime Vendera w swojej książce pisze: „clear pee clear voice”. Jest w tym dużo prawdy. Niektórzy polecają wodę z miodem. Mi miód pomaga utrzymać odpowiednią odporność, szczególnie w okresach zagrożenia wszelkiej maści wirusami czy bakteriami. Nie przeziębiam się często, wydaje mi się, że dzięki temu, że codziennie spożywam miód. Nie wiem czy to placebo czy rzeczywisty wpływ, ale warto sprawdzić na sobie.
  • Jeśli to możliwe najlepiej jest rezygnować lub co najmniej ograniczyć używki. Papierosy, alkohol czy narkotyki mają zgubny wpływ na cały organizm, więc rozsądnego człowieka nie ma co przekonywać do ich wyeliminowania czy chociaż maksymalnego ograniczenia. Jeśli chcesz śpiewać, to najlepiej zrezygnuj z używek. Cóż, coś za coś. Nie palę, nie biorę narkotyków, alkohol spożywam incydentalnie i w możliwie małych ilościach.
  • Kondycja fizyczna również powinna być na odpowiednim poziomie. To komunał. Śpiewanie jest wysiłkiem fizycznym, więc bez odpowiedniej kondycji fizycznej śpiewanie będzie sprawiało problemy. Szczególnie, że mocne mięśnie brzucha czy mięśnie szerokie grzbietu, są bardzo pomocne przy śpiewaniu. Dodatkowo energia jaką musi demonstrować muzyk rockowy na scenie wymaga po prostu dobrej kondycji. Rzadko można spotkać otyłego wokalistę rockowego, zwykle są dość sprawni fizycznie i dość szczupli. Piękne mięśnie brzucha z rzeźbą jak u Apollina szybciej przyciągną wzrok niż mocno rozbudowany mięsień piwny. Ze sprawnością fizyczną wiąże się dieta. Jaka by ona nie była, to powinna mieć jeden podstawowy czynnik „żp” – żryj połowę. Jak mawiał Thomas Jefferson – „nigdy nie żałuj, że jesz za mało”.
  • Sen to sposób organizmu na regenerację im bardziej jesteśmy niewyspani, tym jesteśmy słabsi i w konsekwencji głos również na tym traci. Odpowiednia liczba godzin poświęconych na sen jest warunkiem koniecznym do śpiewania. Życia nam musi starczyć również na sen. Ograniczanie tego ostatniego sprawia, że możemy skrócić to pierwsze. Każdy ma inne potrzeby związane ze snem, ważne by obserwować i dobrać dla siebie odpowiednią liczbę godzin przeznaczonych na sen. Przy tym przez sen można ponoć rozwiązać wiele problemów a i twórczość często zeń korzysta.
Generalna zasada, im jesteśmy zdrowsi, im nasza forma fizyczna jest odpowiednia do wieku, tym większa szansa, że nasz głos będzie dobrze brzmiał. Jeszcze raz podkreślę, aparat głosowy to delikatna część naszego organizmu i gdy będziemy o niego dbać, będzie nam służył do późnej starości.

„Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz...” (Jan Kochanowski)

2 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem. Teoretycznie o głosie, ale obok tego tak wiele ważnych rzeczy, o których powszechnie się nie mówi. Efekt placebo, żp, rozwiązywanie problemów przez sen...
    Świetne artykuły, w końcu znalazłam coś, na czym można się oprzeć i z tego korzystać, zamiast snuć domysły.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 27 year old Marketing Assistant Jedidiah Saphin, hailing from Erin enjoys watching movies like "Moment to Remember, A (Nae meorisokui jiwoogae)" and Skimboarding. Took a trip to Historic Fortified Town of Campeche and drives a Boxster. zobacz te strone internetowa

    OdpowiedzUsuń