piątek, 21 czerwca 2013

O repertuarze


 W muzyce rockowej, głównie śpiewa się utwory napisane przez nas samych lub czasem specjalnie dla nas. Zwykle podążamy własną ścieżką. Jednak od czasu do czasu coś obcego też się przytrafia. Nie ma to jak pokazanie się w dobrze zrobionym coverze… :) Niestety, gdy przychodzi do wyboru takiego utworu,  wygrywa to co się nam podoba a nie, to co możemy zaśpiewać jako wokalista i zagrać jako zespół. O ile zespół jakoś sobie radzi, o tyle wydrzymorda wypada zwykle dość blado. Pełno jest młodych zespołów katujących utwory uznanych artystów. Wspomniane katowanie nie jest określeniem przesadnym, bo rzadko kiedy można posłuchać dobrze zrobiony cover, nawet przez profesjonalistów. Bywa, że często z powodu wokalnej niemocy. Jednak nie będę pisał o coverach, dzisiaj napiszę parę słów, o tym jakimi kryteriami można a nawet warto kierować się przy doborze repertuaru. Własny repertuar, to szczególnie na początku drogi śpiewaczej, zbiór obcych utworów. Początkujący, zaczynając przygodę ze śpiewem, wybierają utwory artystów dojrzałych mających za sobą lata pracy, bo zwykle tacy są na topie. Takie piosenki się podobają, więc wszyscy chcą je powtarzać i pokazać, że też tak potrafią. Tu pojawia się problem, bo albo za nisko, albo za wysoko, albo tessitura nieodpowiednia albo językowo stanowi wyzwanie i w konsekwencji trudno tego słuchać. Jak można sobie z tym poradzić?

Gdy zaczynamy się uczyć śpiewu powinniśmy przemyśleć utwory, z którymi chcemy popracować. Jak przy każdym zadaniu do zrealizowania, kluczowe jest aby był dobrze określony cel. Biorąc utwór „na warsztat”, musimy wiedzieć jaki cel w rozwoju wokalnym chcemy osiągnąć. Każdy nowy utwór powinien stanowić wyzwanie ale takie, któremu podołamy. Nie może być zbyt skomplikowany ale i nie może być zbyt prosty w stosunku do posiadanych umiejętności. Jeśli nie potrafimy jeszcze czysto śpiewać, to lepiej zacząć od utworów typu „Wlazł kotek na płotek” czy „Pojedziemy na łów” niż brać się za piosenki Celine Dion. Jeśli ktoś interesuje się sportem to wie, że aby osiągnąć mistrzowski poziom potrzeba czasu i ciężkiej pracy. Gdyby początkujący bokser wszedł na ring z zawodowcem, ten by go zmiótł w ciągu paru sekund. Podobnie jest ze śpiewaniem, trzeba mieć umiejętności by stanąć w szranki z trudnym utworem. Dlatego, każdy nowy utwór ma być wyzwaniem, któremu podołamy. Nie ma co się zżymać i odrzucać prostych piosenek, one nie dość, że są bardzo miłe dla ucha, to pozwalają się rozwijać. Oczywiście im bardziej jesteśmy zaawansowani w śpiewie tym utwory mogą i powinny być trudniejsze, przełamujące słabości. Jeśli przykładowo utwór zawiera jeden dźwięk półtonu wyżej niż nasza skala, to warto z nim zawalczyć. Jednak jeśli mowa o tercji małej, to walka z takim utworem może trwać bardzo długo i skończyć się rozczarowaniem. Lepiej obniżyć tonację. 

Równie ważne jest odpowiednie dobranie utworu do naszej tessitury, typu głosu czy tembru. Jeśli głos jest ciężki i mało ruchliwy, to będzie miał kłopoty z piosenkami napisanymi dla głosów małych i zwinnych. Podobnie jak ciężarówka jest mało zwrotna ale silna, tak samochód osobowy jest zwrotny ale bardzo silny nie jest. Duże głosy brzmią mocno i potężnie, jednak słabiej wypadają w częstych zmianach interwałów czy przy dużej liczbie dźwięków do zaśpiewania. Wiec naturalne, że będą się bardziej męczyć przy wszelkiego rodzaju ozdobnikach niż głosy małe i zwinne. Jeśli chcemy zaśpiewać utwór artysty, który w porównaniu z nami ma mniejszy głos i śpiewa delikatniej, to nawet jeśli dysponujemy szerszą skalą i większymi możliwościami, nasze wykonanie może być mniej przyjemne w odbiorze. Z rockowego podwórka, Andrzej Krzywy z De Mono nie ma potężnego głosu, ale śpiewa bardzo lekko i miękko. Zaśpiewanie jego utworów nie jest prostym zadaniem dla mocno brzmiących rockowych głosów. Tembr Krzywego, bardzo charakterystyczny i przyjemny dla ucha, nadaje jego utworom specyficznej barwy i miękkości. Trudne do dobrego powtórzenia, a piosenki wydają się takie proste... Krzysztof Cugowski ma kawał mocnego głosu i przy tym świetnie śpiewa. A jednak w utworach delikatnych i wymagających miękkości, jego głos czasem brzmi zbyt dźwięcznie. Za to w utworach dramatycznych zmiata wszystko dokoła. Duże znaczenie ma też to czy nasz głos brzmi lepiej w dolnych dźwiękach czy w górnych. Używając klasycznej klasyfikacji głosów różnice między basem, barytonem a tenorem nie leżą tylko w skali ale przede wszystkim w brzmieniu. Tenor zabrzmi lepiej w górnych partiach i nawet jeśli baryton owe dźwięki,  będzie mógł zaśpiewać, to nie będą one brzmieć równie lekko. Bas najpiękniej podkreśli dolne dźwięki sprawiając, że zadrży nam całą klatka piersiowa. Dlatego dobierając utwór warto zwrócić uwagę czy artysta go śpiewający ma głos wyższy od naszego czy niższy. I znowu lepiej jest lekko podwyższyć lub obniżyć tonację. 

Podobnie jest z tessiturą. Pewne utwory mogą mieć taką konstrukcję, że trudno jest je zaśpiewać, bo melodia jest tak skonstruowana, że się męczymy, nawet jeśli najwyższe czy najniższe jej dźwięki wydobywamy bez problemów. W takich utworach nasz głos nie brzmi najlepiej. I jeszcze raz dla jednych głosów lepiej jest tonację lekko obniżyć dla innych lekko podwyższyć. Przy śpiewie do nagranego podkładu, obniżenie czy podwyższenie tonacji nie powinno stanowić problemu w dobie powszechnej cyfryzacji. Gdy gramy z zespołem, to zwykle najtrudniej przekonać gitarzystów… 

Kolejny element, na który uwagi nie zwracają wokaliści, to dostosowanie utworu do naszego wieku, temperamentu, płci czy rozwoju emocjonalnego. Młody człowiek śpiewający o problemach wieku dojrzałego, brzmi nieprawdziwie. Facet śpiewający piosenkę napisaną dla kobiety, też nie jest przekonujący. Ktoś kto jest dynamiczny i pełen energii, może wypaść dość blado w balladach, gdzie długość dźwięku ma znaczenie. Podobnie ktoś ospały z natury nie wypadnie przekonująco śpiewając utwór, który w swej istocie prawie kruszy skały. Człowiek, który dopiero poznaje życie, będzie miał problem z utworami z dość dużym pierwiastkiem osobistym związanym z przeżyciami autora. Przykładowo piosenki Ryśka Riedla pełne są jego osobistych przeżyć, często opisujące jego problemy osobiste, szczególnie utwory napisane pod koniec życia. Trudno aby nastolatek dobrze umiał przekazać emocje z nich płynące. Nie ma tego doświadczenia. Ba, dojrzały facet, który w życiu nie zapalił jointa, też raczej mało przekonująco wypadnie śpiewając, przykładowo Detox. Moim zdaniem pewnych piosenek lepiej nie dotykać.

Niepomijalne znaczenie ma muzyczna konstrukcja utworu. Trzeba zwrócić uwagę na rytm, harmonię, tempo, długość śpiewanych fraz czy to w jaki sposób był oryginalnie wykonywany. Wokaliści często zwracają uwagę na czystość dźwięków a zupełnie zapominają o rytmie. Ludzie są tak skonstruowani, że przy dobrym „bujającym” rytmie zaczynają klaskać, ruszać całym ciałem i dobrze się bawić. Dobry utwór to taki, który sprawia, że stopa zaczynam nam sama stukać w podłoże. Zadaniem wokalisty jest przekazanie rytmu utworu w taki sposób, aby ludzie na około zaczęli się ruszać. Dobrze wykonany utwór, to taki, który wykonywany a cappella brzmi równie dobrze jak z zespołem. Bardzo trudne zadanie. Warto poświęcić temu wiele godzin pracy, bo wbrew pozorom, lekko fałszujący wykonawca jednak świetny rytmicznie, wypadnie lepiej niż śpiewający kwadratowo ale czyściutko. Rytm to podstawa naszego życia. Jeśli nie mam dobrze opanowanego posługiwania się rytmem, to lepiej bierzmy na warsztat utwory, w których rytm nie jest bardzo skomplikowany. I stopniowo rozwijajmy. To samo dotyczy harmonii. Jeśli uszy mamy przyzwyczajone do mol/dur, to utwory bluesowe, mogą sprawiać problemy. Na to najlepszym rozwiązaniem jest słuchanie utworów z danego stylu. Bez osłuchania się z jazzem czy bluesem nie można go śpiewać. Trzeba trochę godzin spędzić na słuchaniu.

 Ostatnim elementem na jaki zwrócę uwagę jest język. Pierwszy aspekt to wymowa i jej jakość. Czasem utwory są tak napisane, że bez dobrej dykcji śpiewanie może być mocno utrudnione. Szczególnie wszelkiego rodzaju poezja śpiewana, naszpikowane jest słowami, których normalny człowiek nie wypowiada. Trzeba mieć dobrą dykcję by utwór dobrze wykonać. Co może stanowić nie lada wyzwanie. Więc nim weźmiemy się za mniej poetycki, ale mocno skomplikowany  "Oddech szczura" Maanamu czy inne mu podobne, to dobrze jest poćwiczyć dykcję. Przy wykonywaniu utworów poezji śpiewanej szczególne znaczenie ma interpretacja. Nie wszyscy są uzdolnieni aktorsko. Zatem jeśli nie ma tych zdolności naturalnie a jeszcze nie było czasu na nauczenie, to może być słabo, nawet jak będzie dobrze zaśpiewane technicznie.  

Drugi aspekt to śpiewanie w obcym języku. Stoję na stanowisku, że za utwory w obcym języku, można się brać tylko w tedy gdy, po pierwsze mamy ten język świetnie opanowany a po drugie mamy dobry warsztat wokalny. Każdy język jest inny. Język ojczysty rozumiemy ze wszystkimi jego niuansami, wiemy zarówno jak emocjonalnie powiedzieć komuś by nas zostawił w spokoju czy przekazać uczucia miłosne. Tego typu doświadczeń zwykle nie mamy z językiem obcym. Bo jeśli nawet, ktoś dysponuje dobrym akcentem, ma duży zakres słów, to jeśli nigdy nie powiedział komuś,w obcym języku, że go kocha, to jego przekaz w piosence miłosnej może być mało prawdziwy. Uczucie, doświadczenie związane z naszym ojczystym językiem, pozwala nam lepiej przekazywać w nim emocje. To perspektywa nadawcy. Z perspektywy odbiorcy jest równie ciekawie. Nie każdy rozumie dany obcy język. Angielski jest dość popularny więc łatwiej, aczkolwiek śpiewany angielski do zrozumienia nie jest prosty. Gdy słuchamy piosenki w obcym języku, przewagę ma melodia. Jeśli dźwięki wywołują w nas emocje, to wystarczy. Gdy znaczenie ma tekst, to nie każde wykonanie do nas trafi. Zagranicznych wokalistów wykonujących polskie piosenki jest mało, ale jeśli już słyszę takie wykonanie, to najbardziej doceniam artystę za jego starania. Przy oryginale wypada blado, nawet jeśli ma dobrą technikę wokalną. Podobnie jak wokalista może nie umieć przekazać emocji tak odbiorca może nie umieć je wychwycić. Śpiewanie w obcym języku jest dodatkowych elementem, który utrudnia komunikację. Zatem jeśli zaczynamy przygodę ze śpiewaniem, skupmy się na naszym ojczystym języku. Dodatkowym argument, to w Polsce króluję raczej artyści śpiewający po polsku, nawet jeśli od czasu do czasu popełnią utwór w obcym języku. Największe nasze przeboje zostały napisane „po naszemu”. Przecież Polacy nie gęsi. ;)

Śpiewnie pozdrawiam. :)

6 komentarzy:

  1. Czekałam, aż napiszesz coś o repertuarze. Świetny post :) Ja mam tylko taki problem. Mam dość dobry słuch i raczej nie fałszuję, ale nie śpiewam też tak na 100% czysto, bo zawsze mi się zdarzy, że np. w zwrotce czy refrenie zaśpiewam jeden dźwięk o półtonu niżej czy wyżej i jak śpiewam to nie słyszę, że jest źle, ale jak nagram to od razu to zauważam. I się właśnie zastanawiam co zrobić ;( Bo chciałabym znowu wrócić do ćwiczeń z solfeżem, ale w szkole muzycznej to pani nam zawsze mówiła czy śpiewamy źle, a sama to nie wiem czy dobrze to ocenię. Nie ma jakiś innych sposób czy czegoś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. A co do czystości to trzeba ćwiczyć słuch. Każdy musi go ćwiczyć. Różne są narzędzia. Jeśli grasz na jakimś instrumencie to najlepiej grać ze słuchu. Czyli słuchasz utworu i starasz się go powtórzyć np. na gitarze. To kosztuje trochę pracy ale daje dobre efekty. Dużo pracuj z rytmem. Parę ćwiczeń opisałem w jednym z postów. Jeśli masz dobry rytm to lepiej od razu będzie ze słuchem. Warto też pracować z takimi narzędziami jak solfege - http://www.solfege.org bardzo dobre narzędzie do ćwiczenia słuchu. Błędy intonacyjne biorą się z różnych powodów. Może być problem techniczny, możesz się nie słyszeć dobrze w trakcie śpiewania, możesz nie umieć jeszcze dobrze utworu, może być zbyt trudny etc. To trzeba najlepiej określić empirycznie. Oczywiście musisz mieć dobry warsztat wokalny aby nie robić błędów. Im lepszy tym błędów mniej.
      Powodzenia. :)

      Usuń
    2. Umiem grać na pianinie ze słuchu i często coś próbuję tak grać na dwie ręce ze słuchu i jak sprawdzam jakieś nuty to jest tak samo (nie licząc tego, że interpretacja jest zwykle inna). I właśnie nie wiem o co chodzi, bo niektóre utwory śpiewam już ponad pół roku i wciąż mi się zdarza, że coś zaśpiewam źle. Nie brzmi to jakoś super strasznie, ale idealnie też nie jest ;( A z techniką to też nie jest u mnie jakoś bardzo źle, bo ćwiczę od 3 lat śpiewanie.
      Już kiedyś widziałam twój post o tym rytmie, ale nigdy nie miałam czasu tego wypróbować i chyba dzisiaj się za to zabiorę, bo wydaje się fajne :)
      I mam takie jeszcze pytanie, bo ostatnio bardzo dużo słucham Adama Lamberta i właściwie to co on robi, że jego górne dźwięki brzmią tak komfortowo i nie różnią się jakoś bardzo od tych dolnych? Bo wiem, że można tak zrobić przez zmienianie położenia krtani, ale on mówił kiedyś, że śpiewa Speech Level Singing. A ja chociaż mój head voice (na tych wysokich dźwiękach, czyli to się nazywa mix, prawda?) jest już tak samo głośny jak chest voice to wciąż nie brzmi tak dobrze ;(

      Usuń
    3. Jeśli uważasz, że słuch masz dobry, to prawdopodobnie robisz błędy techniczne śpiewając. Trudno powiedzieć jakie, bo trzeba by posłuchać.

      Co do Lamberta, to śpiewa jak umie. Ma talent i fajnie mu wychodzi. Nagraniami bym się nie sugerował, bo tam wszystko wyrównane, wyczyszczone i skompresowane. To nie jest jego prawdziwy głos. Dużo lepiej słychać jak śpiewa np. w takich występach http://www.youtube.com/watch?v=s_ziJEN6rxc

      Tu jego góry i doły nie są aż tak mocno wyrównane. Góry się lekko chowają i są śpiewane dość delikatnie. Ma bardzo fajną średnicę, którą śpiewa jasno co powoduje, że jest blisko jego bardzo jasnych górnych dźwięków. Stąd wrażenie wyrównania. Lambert na dość zwinny i ruchliwy głos. To predyspozycje. Nie ma jakiegoś potężnego głosu, bardziej piskliwy i jasny, ale bardzo zwrotny. A w górach czasem beczy jak koza na tym nagraniu ;)

      Usuń
  2. Kocham śpiewać, dlatego ten blog, dzięki temu konkretnemu postowi stał się dla mnie bardzo interesujący- przede wszystkim aspekt małego i dużego głosu ;) Ciekawi mnie, jakby można sklasyfikować mój (zawsze miałam wrażenie, że jest mocny, ale pewności nie mam, bo i w delikatnych i w mocnych brzmieniach dobrze się czuję), a to pytanie postawiłam sobie właśnie po przeczytaniu tej notki. Dlatego dziękuję za refleksję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciepłe słowa. :) Najlepiej porównać się z paroma osobami. Jak mocno się przebijasz bez większego wysiłku śpiewając, to Twój głos raczej do tych większych należy. Jeśli jest dość ciemny w porównaniu z kimś, kto dysponuje podobną skalą, to też raczej będzie z tych większych. Jeśli łatwo Ci utrzymać długo dźwięk, ale za to trudniej skakać z oktawy na oktawę, to też z tych większych. Ale to trzeba posłuchać.
      Powodzenia. :)

      Usuń