niedziela, 23 czerwca 2013

Warsztaty Wokalne Karo Glazer

Kolejne warsztaty. Warto się wybrać. Cena nie jest zabójcza jak na 4 dni obcowania z fajną wokalistką i pewnie fajnymi ludźmi, którzy przybędą pośpiewać. :)

Śpiewnie pozdrawiam. :)



piątek, 21 czerwca 2013

O repertuarze


 W muzyce rockowej, głównie śpiewa się utwory napisane przez nas samych lub czasem specjalnie dla nas. Zwykle podążamy własną ścieżką. Jednak od czasu do czasu coś obcego też się przytrafia. Nie ma to jak pokazanie się w dobrze zrobionym coverze… :) Niestety, gdy przychodzi do wyboru takiego utworu,  wygrywa to co się nam podoba a nie, to co możemy zaśpiewać jako wokalista i zagrać jako zespół. O ile zespół jakoś sobie radzi, o tyle wydrzymorda wypada zwykle dość blado. Pełno jest młodych zespołów katujących utwory uznanych artystów. Wspomniane katowanie nie jest określeniem przesadnym, bo rzadko kiedy można posłuchać dobrze zrobiony cover, nawet przez profesjonalistów. Bywa, że często z powodu wokalnej niemocy. Jednak nie będę pisał o coverach, dzisiaj napiszę parę słów, o tym jakimi kryteriami można a nawet warto kierować się przy doborze repertuaru. Własny repertuar, to szczególnie na początku drogi śpiewaczej, zbiór obcych utworów. Początkujący, zaczynając przygodę ze śpiewem, wybierają utwory artystów dojrzałych mających za sobą lata pracy, bo zwykle tacy są na topie. Takie piosenki się podobają, więc wszyscy chcą je powtarzać i pokazać, że też tak potrafią. Tu pojawia się problem, bo albo za nisko, albo za wysoko, albo tessitura nieodpowiednia albo językowo stanowi wyzwanie i w konsekwencji trudno tego słuchać. Jak można sobie z tym poradzić?

Gdy zaczynamy się uczyć śpiewu powinniśmy przemyśleć utwory, z którymi chcemy popracować. Jak przy każdym zadaniu do zrealizowania, kluczowe jest aby był dobrze określony cel. Biorąc utwór „na warsztat”, musimy wiedzieć jaki cel w rozwoju wokalnym chcemy osiągnąć. Każdy nowy utwór powinien stanowić wyzwanie ale takie, któremu podołamy. Nie może być zbyt skomplikowany ale i nie może być zbyt prosty w stosunku do posiadanych umiejętności. Jeśli nie potrafimy jeszcze czysto śpiewać, to lepiej zacząć od utworów typu „Wlazł kotek na płotek” czy „Pojedziemy na łów” niż brać się za piosenki Celine Dion. Jeśli ktoś interesuje się sportem to wie, że aby osiągnąć mistrzowski poziom potrzeba czasu i ciężkiej pracy. Gdyby początkujący bokser wszedł na ring z zawodowcem, ten by go zmiótł w ciągu paru sekund. Podobnie jest ze śpiewaniem, trzeba mieć umiejętności by stanąć w szranki z trudnym utworem. Dlatego, każdy nowy utwór ma być wyzwaniem, któremu podołamy. Nie ma co się zżymać i odrzucać prostych piosenek, one nie dość, że są bardzo miłe dla ucha, to pozwalają się rozwijać. Oczywiście im bardziej jesteśmy zaawansowani w śpiewie tym utwory mogą i powinny być trudniejsze, przełamujące słabości. Jeśli przykładowo utwór zawiera jeden dźwięk półtonu wyżej niż nasza skala, to warto z nim zawalczyć. Jednak jeśli mowa o tercji małej, to walka z takim utworem może trwać bardzo długo i skończyć się rozczarowaniem. Lepiej obniżyć tonację. 

Równie ważne jest odpowiednie dobranie utworu do naszej tessitury, typu głosu czy tembru. Jeśli głos jest ciężki i mało ruchliwy, to będzie miał kłopoty z piosenkami napisanymi dla głosów małych i zwinnych. Podobnie jak ciężarówka jest mało zwrotna ale silna, tak samochód osobowy jest zwrotny ale bardzo silny nie jest. Duże głosy brzmią mocno i potężnie, jednak słabiej wypadają w częstych zmianach interwałów czy przy dużej liczbie dźwięków do zaśpiewania. Wiec naturalne, że będą się bardziej męczyć przy wszelkiego rodzaju ozdobnikach niż głosy małe i zwinne. Jeśli chcemy zaśpiewać utwór artysty, który w porównaniu z nami ma mniejszy głos i śpiewa delikatniej, to nawet jeśli dysponujemy szerszą skalą i większymi możliwościami, nasze wykonanie może być mniej przyjemne w odbiorze. Z rockowego podwórka, Andrzej Krzywy z De Mono nie ma potężnego głosu, ale śpiewa bardzo lekko i miękko. Zaśpiewanie jego utworów nie jest prostym zadaniem dla mocno brzmiących rockowych głosów. Tembr Krzywego, bardzo charakterystyczny i przyjemny dla ucha, nadaje jego utworom specyficznej barwy i miękkości. Trudne do dobrego powtórzenia, a piosenki wydają się takie proste... Krzysztof Cugowski ma kawał mocnego głosu i przy tym świetnie śpiewa. A jednak w utworach delikatnych i wymagających miękkości, jego głos czasem brzmi zbyt dźwięcznie. Za to w utworach dramatycznych zmiata wszystko dokoła. Duże znaczenie ma też to czy nasz głos brzmi lepiej w dolnych dźwiękach czy w górnych. Używając klasycznej klasyfikacji głosów różnice między basem, barytonem a tenorem nie leżą tylko w skali ale przede wszystkim w brzmieniu. Tenor zabrzmi lepiej w górnych partiach i nawet jeśli baryton owe dźwięki,  będzie mógł zaśpiewać, to nie będą one brzmieć równie lekko. Bas najpiękniej podkreśli dolne dźwięki sprawiając, że zadrży nam całą klatka piersiowa. Dlatego dobierając utwór warto zwrócić uwagę czy artysta go śpiewający ma głos wyższy od naszego czy niższy. I znowu lepiej jest lekko podwyższyć lub obniżyć tonację. 

Podobnie jest z tessiturą. Pewne utwory mogą mieć taką konstrukcję, że trudno jest je zaśpiewać, bo melodia jest tak skonstruowana, że się męczymy, nawet jeśli najwyższe czy najniższe jej dźwięki wydobywamy bez problemów. W takich utworach nasz głos nie brzmi najlepiej. I jeszcze raz dla jednych głosów lepiej jest tonację lekko obniżyć dla innych lekko podwyższyć. Przy śpiewie do nagranego podkładu, obniżenie czy podwyższenie tonacji nie powinno stanowić problemu w dobie powszechnej cyfryzacji. Gdy gramy z zespołem, to zwykle najtrudniej przekonać gitarzystów… 

Kolejny element, na który uwagi nie zwracają wokaliści, to dostosowanie utworu do naszego wieku, temperamentu, płci czy rozwoju emocjonalnego. Młody człowiek śpiewający o problemach wieku dojrzałego, brzmi nieprawdziwie. Facet śpiewający piosenkę napisaną dla kobiety, też nie jest przekonujący. Ktoś kto jest dynamiczny i pełen energii, może wypaść dość blado w balladach, gdzie długość dźwięku ma znaczenie. Podobnie ktoś ospały z natury nie wypadnie przekonująco śpiewając utwór, który w swej istocie prawie kruszy skały. Człowiek, który dopiero poznaje życie, będzie miał problem z utworami z dość dużym pierwiastkiem osobistym związanym z przeżyciami autora. Przykładowo piosenki Ryśka Riedla pełne są jego osobistych przeżyć, często opisujące jego problemy osobiste, szczególnie utwory napisane pod koniec życia. Trudno aby nastolatek dobrze umiał przekazać emocje z nich płynące. Nie ma tego doświadczenia. Ba, dojrzały facet, który w życiu nie zapalił jointa, też raczej mało przekonująco wypadnie śpiewając, przykładowo Detox. Moim zdaniem pewnych piosenek lepiej nie dotykać.

Niepomijalne znaczenie ma muzyczna konstrukcja utworu. Trzeba zwrócić uwagę na rytm, harmonię, tempo, długość śpiewanych fraz czy to w jaki sposób był oryginalnie wykonywany. Wokaliści często zwracają uwagę na czystość dźwięków a zupełnie zapominają o rytmie. Ludzie są tak skonstruowani, że przy dobrym „bujającym” rytmie zaczynają klaskać, ruszać całym ciałem i dobrze się bawić. Dobry utwór to taki, który sprawia, że stopa zaczynam nam sama stukać w podłoże. Zadaniem wokalisty jest przekazanie rytmu utworu w taki sposób, aby ludzie na około zaczęli się ruszać. Dobrze wykonany utwór, to taki, który wykonywany a cappella brzmi równie dobrze jak z zespołem. Bardzo trudne zadanie. Warto poświęcić temu wiele godzin pracy, bo wbrew pozorom, lekko fałszujący wykonawca jednak świetny rytmicznie, wypadnie lepiej niż śpiewający kwadratowo ale czyściutko. Rytm to podstawa naszego życia. Jeśli nie mam dobrze opanowanego posługiwania się rytmem, to lepiej bierzmy na warsztat utwory, w których rytm nie jest bardzo skomplikowany. I stopniowo rozwijajmy. To samo dotyczy harmonii. Jeśli uszy mamy przyzwyczajone do mol/dur, to utwory bluesowe, mogą sprawiać problemy. Na to najlepszym rozwiązaniem jest słuchanie utworów z danego stylu. Bez osłuchania się z jazzem czy bluesem nie można go śpiewać. Trzeba trochę godzin spędzić na słuchaniu.

 Ostatnim elementem na jaki zwrócę uwagę jest język. Pierwszy aspekt to wymowa i jej jakość. Czasem utwory są tak napisane, że bez dobrej dykcji śpiewanie może być mocno utrudnione. Szczególnie wszelkiego rodzaju poezja śpiewana, naszpikowane jest słowami, których normalny człowiek nie wypowiada. Trzeba mieć dobrą dykcję by utwór dobrze wykonać. Co może stanowić nie lada wyzwanie. Więc nim weźmiemy się za mniej poetycki, ale mocno skomplikowany  "Oddech szczura" Maanamu czy inne mu podobne, to dobrze jest poćwiczyć dykcję. Przy wykonywaniu utworów poezji śpiewanej szczególne znaczenie ma interpretacja. Nie wszyscy są uzdolnieni aktorsko. Zatem jeśli nie ma tych zdolności naturalnie a jeszcze nie było czasu na nauczenie, to może być słabo, nawet jak będzie dobrze zaśpiewane technicznie.  

Drugi aspekt to śpiewanie w obcym języku. Stoję na stanowisku, że za utwory w obcym języku, można się brać tylko w tedy gdy, po pierwsze mamy ten język świetnie opanowany a po drugie mamy dobry warsztat wokalny. Każdy język jest inny. Język ojczysty rozumiemy ze wszystkimi jego niuansami, wiemy zarówno jak emocjonalnie powiedzieć komuś by nas zostawił w spokoju czy przekazać uczucia miłosne. Tego typu doświadczeń zwykle nie mamy z językiem obcym. Bo jeśli nawet, ktoś dysponuje dobrym akcentem, ma duży zakres słów, to jeśli nigdy nie powiedział komuś,w obcym języku, że go kocha, to jego przekaz w piosence miłosnej może być mało prawdziwy. Uczucie, doświadczenie związane z naszym ojczystym językiem, pozwala nam lepiej przekazywać w nim emocje. To perspektywa nadawcy. Z perspektywy odbiorcy jest równie ciekawie. Nie każdy rozumie dany obcy język. Angielski jest dość popularny więc łatwiej, aczkolwiek śpiewany angielski do zrozumienia nie jest prosty. Gdy słuchamy piosenki w obcym języku, przewagę ma melodia. Jeśli dźwięki wywołują w nas emocje, to wystarczy. Gdy znaczenie ma tekst, to nie każde wykonanie do nas trafi. Zagranicznych wokalistów wykonujących polskie piosenki jest mało, ale jeśli już słyszę takie wykonanie, to najbardziej doceniam artystę za jego starania. Przy oryginale wypada blado, nawet jeśli ma dobrą technikę wokalną. Podobnie jak wokalista może nie umieć przekazać emocji tak odbiorca może nie umieć je wychwycić. Śpiewanie w obcym języku jest dodatkowych elementem, który utrudnia komunikację. Zatem jeśli zaczynamy przygodę ze śpiewaniem, skupmy się na naszym ojczystym języku. Dodatkowym argument, to w Polsce króluję raczej artyści śpiewający po polsku, nawet jeśli od czasu do czasu popełnią utwór w obcym języku. Największe nasze przeboje zostały napisane „po naszemu”. Przecież Polacy nie gęsi. ;)

Śpiewnie pozdrawiam. :)

środa, 19 czerwca 2013

Warsztaty CVT Anką Kozieł

Dostałem informację o warsztatach CVT i pomyślałem, że może by tak zacząć umieszczać informację o różnych warsztatach na blogu. Zatem umieszczam. Jeśli to pomoże komuś dotrzeć na warsztaty i rozwinąć śpiewanie, to się tylko cieszyć. Plan warsztatów wygląda całkiem fajnie. Zajęć dużo a i czas na odpoczynek też się znajdzie. Cena może nie jest mała ale biorąc pod uwagę co za to możemy otrzymać, wydaje się całkiem atrakcyjna.

Poniżej cytat dotyczący warsztatów. Pełne informacje można znaleźć na stronie: 

http://www.cvtdenhaag.nl/nowaroza.html

WAKACJE Z KOMPLETNĄ TECHNIKĄ WOKALNĄ
Anka Kozieł i Scena Polska w Holandii zapraszają na 7-dniowe aktywne wakacje z Kompletną 
Techniką Wokalną (CVT) w malowniczej wielkopolskiej wiosce Nowej Róży w domu spotkań Sceny Polskiej. Okolica ta pełna jest atrakcji - od jazdy konnej, przez wyplatanie wiklinowych różności, po zwiedzanie pałacu w Wąsowie czy po prostu zbieranie poziomek w lesie i relaksowanie się na łonie natury. 
Plan warsztatów:
21.07 niedziela - przyjazd i potwierdzenie udziału (od 16.00)
22.07-26.07 - zajęcia od 9.00-12.00, masterclass od 13.00-14.00, od 14.00 - konsultacje indywidualne 
lub czas wolny
27.07 sobota - finałowa impreza i koncert warsztatowiczów,
28.07 niedziela - pożegnanie i odjazd
Pełna cena warsztatów: 1000,- zł
W cenę warsztatów wliczone są:
- transport z/do lotniska lub dworca kolejowego w Poznaniu
- nocleg ze śniadaniem (21-28 lipca)
- nauka techniki CVT z autoryzowanym nauczycielem i indywidualne konsultacje
- koszty imprezy finałowej

Śpiewnie pozdrawiam. :)

czwartek, 13 czerwca 2013

O powietrzu w głosie


Muzyka rozrywkowa w obecnych czasach nie mogłaby istnieć bez elektryczności. Chociaż udaje się śpiewać rocka z gitarą akustyczną, ale nie każda piosenka obroni się bez wzmocnienia. Niektóre, co prawda nabierają cudownego klimatu w wersji unplugged, jak przykładowo Layla Erica Claptona, dla mnie równie dobra jak nie lepsza od wersji w pełni elektrycznej. Jednak przykładowo Cowboys from Hell Panthery  na akustyku, musiałaby ulec niezłej przemianie, aby dobrze zabrzmieć. Mogłoby być ciekawie jednak nie sądzę, że równie energetycznie. Te wszystkie unplagged to trochę takie nie do końca akustyczne, bo zwykle wokalista do mikrofonu się produkuje a tu już elektrony muszą przepływać. Wielu wokalistów zaistniało dzięki owej elektryczności i umiało wykorzystać kreatywnie mikrofon, ewentualnie przezwyciężyć swoje słabości. Jednym z efektów wokalnych, który dzięki elektryczności nabrał znaczenie jest dodanie powietrza do głosu. O tym efekcie trochę dzisiaj napiszę. 

W dawnych czasach, gdy prąd elektrczny jeszcze nie gościł w naszych domach, ludzie również świetnie radzili sobie wokalnie. Wykorzystywali rezonans akustyczny zarówno do wzmocnienia dźwięku w swoim ciele jak i przy budowie odpowiedenich pomieszczeń tak by śpiewak był lepiej słyszalny. Wszak artysta publiki potrzebuje, a tej nigdy zawiele. Głos kształcony był w kierunku pięknego i nośnego brzmienie. Dźwieki, które znikały szybko nie były porządane. Działo się tak głównie dlatego, że dodanie powietrza do głosu powoduje spadek nośności dźwięku i staje się on mniej słyszalny. Nie trudno zauważyć, że szept jest mniej słyszalny niż potężny wrzask. Na szczęście pojawiła się elektryczność i umiejętność głośnego śpiewania przestała być aż tak bardzo istotna.

Co to oznacza dodanie powietrza do głusu? Przede wszystkim rozpoczyna się ono od atakowania dźwięku w sposób chający czyli taki, w którym powietrze przechodzi przez niedomknięte wiązadła głosowe i część tego powietrza nie jest “przetworzona”, co powoduje pojawieni się szumu. Owo nieprzetworzone powietrze jest tym co nazywa się dodaniem powietrza do głosu. Efekt ten pojawia się ataku chuchającym lub jak woli CVT niemetalicznym, więc bezpieczne śpiewanie w ten sposób możliwe jest tylko w trybie Neutral (tych, którzy nie są obeznani z CVT odsyłam do wcześniejszych wpisów). Można próbować w trybach metalicznych, ale ma to negatywny wpływ na wiązadła głosowe i spowoduje wcześniej czy później problemy. Jak można domyślić się z powyższego, dodanie powietrza powstaje na poziomie wiązadeł głosowych i w tym miejscu możemy nim sterować. Powietrze w głosie często wykorzystywane jest we wszelkiego rodzaju balladach, kołysankach i innych delikatnych utworach. Głównie dlatego, że daje wrażenie intymności i bliskości. Gdy chcemu coś czule powiedzieć, to szepczemy a nie drzemy się jako opętani. Wszelkie miłosne słowa, wypowiadane w bliskości, powstają jako szept. Od jakiegoś czasu wiele wokalistek śpiewa z powietrzem praktycznie większość utworów, szczególnie w muzyce pop i R’n’B. Czy to dobrze? Nie wiem. Sztuka to sztuka, wolno wszystko. Jednak jak z każdym efektem, trzeba ostrożnie, gdy się przegnie to uszy więdną. 

Jak powietrze uzyskać? Niektórym przychodzi to bardzo prosto, bo z naturym preferują atak chuchający. Tym, którzy mają mocny atak proponuję zacząć od następujących ćwiczeń

-  Zaczynamy delikatnie szeptać i stopniowo dodajemy dowolną samogłoskę do szeptu. Można szeptać słowo “szept” i w pewnym momencie dodać dźwięk do samogłoski “e” lekko ją przedłużając. Trzeba to robić dość ostrożnie, bo sam szept nie jest dla głosu obojętny, szczególnie przy podrażnionej śluzówce. Na początku nauki można dość szybko poczuć dyskomfort. Dlatego butelka z wodą i przerwy między ćwiczeniami są koniecznością. W tym ćwiczeniu stopniowo dodajemy dźwięk ale im więcej dźwieku tym mniej powietrza, bo inaczej woda może nie pomóc.

- Następne ćwiczenie polega na zaśpiewaniu samogłoski  “a” trybie neutral  i stopiniowym dodawaniu powietrza. Można to uzyskać dodając głoskę “h” przed “a”, co da nam chuchając “ha”. Powinien powjawić się delikatny szum. Warto zwrócić uwagę, by nie było dużo rezonansu czyli nie śpiewamy “na maskę” a będzie łatwiej wykonać. Na początku starajmy się aby było mało powietrza. Łatwo da się zauważyć, że o ile więcej powietrza w głosie, o tyle więcej trzeba podparcia. Im wyżej idziemy z dźwiękiem tym większe podparcie również będzie potrzebne. Na początku to może sprawiać kłopot. 

Gdy już powietrze w głosie umiemy znaleźć, trzeba nauczyć się z nim śpiewać. Jak zwykle najprościej jest używać różnych skal zaczynając od arppegio akordów dur i stopniowo przechodząc do trudniejszych dźwięków w obrębie 1,5 oktawy. Gdy ćwiczenia przyniosą efekt i staną się nudnawe, najlepiej próbować śpiewać różne utwory w neutralu z powietrzem. Tak jak pisałem wyżej, mocne głosy (silnie atakujące dźwięk) mogą mieć z tym problem i szybko się “zdzierać”, więc trzeba mieć pewność, że po pierwsze dobrze kontrolujemy neutral bez powietrza, po drugie nie śpiewamy za głośno a po trzecie trzymamy się trzech zasad CVT

Śpiewnie pozdrawiam. :)