niedziela, 20 grudnia 2009

Ćwiczenia, które można wykonywać wszędzie i o każdej porze.

Co jakiś czas będę opisywał różne ćwiczenia, które na początku mogą pomóc obudzić głos czy osiągnąć ciekawe efekty. Zacznę od znanego praktycznie każdemu, kto zetknął się z internetowymi kursami, ćwiczenia Brr (ang. lip trill, lip bubble, lip rolls etc.). Przykładów można znaleźć pełno zarówno na Youtube jak i na różnych innych stronach internetowych. Wystarczy, korzystając z wyszukiwarki, wpisać jedną z wyżej wymienionych anglojęzycznych nazw a pojawi ogrom odnośników.

Brr...

Ćwiczenie, które może nie ma ogromnego wpływu na głos, ale nie pozostaje całkowicie obojętne dla techniki wokalnej. Robiąc to ćwiczenie, nie powinno ono stanowić problemu nawet dla początkujących, poprawiamy umiejętność zarządzania tym, co nam z płuc wylatuje. Oczywiście mam na myśli nie tyle kontrolę treści, ale sposobu w jaki powietrze z nas uchodzi. Tego ćwiczenia nie da się zrobić źle, bo po prostu nie wyjdzie! Dobre dla porannego rozgrzania, warto wykonywać przed każdym śpiewaniem. Podstawową jego zaletą jest to, że sprawia, iż układ oddechowy w czasie fonacji pracuje prawidłowo. Powietrze, które wychodzi z płuc trafia na przeszkody w postaci wiązadeł głosowych oraz ust. Wprowadza w drgania zarówno wiązadła jak i same usta. Aby obie te części naszego ciała wibrowały, powietrze musi być odpowiednio przydzielone dla każdej z nich. Jeśli wiązadła nie są zwarte, to za dużo powietrza trafia w usta i słychać parskanie jak u konia, bez dźwięku. Jeśli wiązadła stawiają zbyt duży opór, to w ogóle nie można wibrować ustami. Jeśli zaciśniemy za mocno usta efekt będzie podobny czyli ćwiczenie nie wyjdzie.

Jak wykonywać?
  • Kładziemy po trzy palce (wskazujący, środkowy, serdeczny) na policzkach w taki sposób, aby podciągnąć lekko skórę do góry, co w konsekwencji powoduje lekkie uniesienie kącików ust. Robimy to delikatnie, nie naciskamy mocno palcami, nie podnosimy na siłę. Samo dotknięcie wystarczy. Gdy uzyskamy odpowiedni poziom umiejętności, kładzenie palców na policzkach nie będzie potrzebne. Na początek się przydaje.
  • Dobywamy z siebie dźwięk Brr, podobny do tego jaki robimy gdy chcemy pokazać, że jest nam zimno. Najlepiej złapać dźwięk gdzieś ze średnicy swojej skali.
W tym ćwiczeniu intonacja i jakość dźwięku nie ma większego znaczenia, chodzi o rozluźnienie i delikatność. Jeśli na początku trudno jest zrobić je czysto, najlepiej sobie nie zawracać głowy intonacją  i ćwiczyć. Luz i jeszcze raz luz. Ważne, aby było bardzo delikatnie bez wysiłku. Nie można pchać powietrza na siłę. Nie można robić głośniej na wyższych dźwiękach (lepiej nawet robić ciszej)

Kursy SLS zawierają mnóstwo tych ćwiczeń wykonywanych w różnych wariantach. De facto, każdy ze znanych mi kursów rozpoczyna kształcenie od tegoż ćwiczenia.  Dopisywane są różne teorie określające potęgę i jego siłę. Proponuję traktować owe teorie z lekkim przymrużeniem oka.  Nie znalazłem jeszcze żadnego artykułu, w którym nauczyciel śpiewy klasycznego wypowiadałby się szczególnie pozytywnie o ćwiczeniu.  Jeśli ktoś chce poznać, jego wpływ na śpiewanie, od strony naukowej, najlepiej zapoznać się ze świetnym artykułem dr Ingo R. Titze.

Z pozycji rockowego krzykacza robienie tego typu ćwiczenia, nie daj Boże przy kolegach, może wydawać się uwłaczające godności i śmieszne. Jednak warto się przemóc i popróbować. Nie sprawi ono, że zabrzmimy jak Ronnie James Dio, ale nie zaszkodzi również. Patrząc z perspektywy CVT ćwiczenie, głównie wykonywane jest w neutralu, więc rockowego mocnego głosu tym nie wrobimy. Można stosować je jako rozgrzewkę czyli lekkie pobudzenie aparatu głosowego. Warto.